Dziś kolejny obraz olejny z psem. Bohater to rudzielec ze schroniska w Tczewie imieniem Dyzio czekający na adopcje. Wymiary obrazu 30 x 40 cm. Olej na płótnie canvas. Boki zamalowane w tych samych kolorach. Gotowy do powieszenia na ścianie.
Obraz olejny z psem w roli głównej. Uszy i kawałek mordki. Widoczna gruba faktura, duże pociągnięcia pędzla.
Dlaczego moje psie portrety ze zdjęcia są unikalne? Dlatego że są to portrety olejne, podczas gdy większość psich portretów jest rysowana ołówkiem, węglem albo pastelą lub malowana akwarelą. Maluję psie portretyze zdjęcia w stylu impresjonistycznym, grubymi pociągnięciami pędzla, często z użyciem szpachelki malarskiej. Taki obraz posiada fakturę, wibruje kolorami. Nie nakładam tzw. „naturalnych” kolorów, które widać na zdjęciu, lecz zamieniam zdjęcie w kolorowy fantazyjny psi portret.
Poniżej oryginalne zdjęcie buldoga amerykańskiego imieniem Mor.
Psie portrety ze zdjęcia to wdzięczny temat zarówno dla malarza jak i dla właściela lub właścicielki ulubionego czworonoga. Nadają się doskonale na prezent urodzinowy, imienionowy a nawet ślubny. Zapewniam, że osoba, która otrzyma taki prezent, będzie bardzo mile zaskoczona. Jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby ktoś poczuł się rozczarowany. Obrazek jest gotowy do powieszenia na ścianie, nie wymaga oprawy. Można go też postawić na półce, komodzie, szafce nocnej itp.
Poniżej portret olejny buldoga amerykańskiego imieniem Mor. Prawda, że odjazdowy?
Nie staram się oddać bardzo szczegółowo portretowanego zwierzęcia, to nie jest jakieś tam 100-procentowe podobieństwo. Staram się raczej nadać portretowi ogólny charakter i spotęgować odbierane wrażenia zmysłowe a tym samym wykreować po prostu odjazdowy obraz olejny, który jest również wspaniałą pamiątką i ozdobą domu właściciela.
Proponuję portret psa na zamówienie malowany techniką olejną na płycie mdf lub na płótnie. Wybór podobrazia zależy w zasadzie od wymiarów. Mały rozmiar do A4 maluję na płycie mdf, większe na płótnie. Nie wiem dlaczego, ale tak wyszło. Płyta mdf jest super do malowania, jest twarda, stawia opór pod pędzlem i dlatego bardzo ją lubię. Szpachelka też lepiej czuje się na płycie niż na płótnie.
To suczka imieniem Norka, która przebywa obecnie w schronisku dla bezdomnych zwierząt w Tczewie i od kilku tygodni czeka na adopcję. Kto chciałby zaopiekować się Norką proszony jest o kontakt z OTOZ Animals Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt, ul. Malinowska, 83-110 Tczew. PortretNorki wyślę osobie adoptującej w prezencie (pokryje tylko koszty przesyłki).
Portret psa na zamówienie robi się oczywiście ze zdjęcia. Może nie oczywiście, ale ja tak robię. Trudno mi sobie wyobrazić psa – modela, który bez ruchu pozuje przez dłuższy czas.
Sprawdzamy w programie graficznym, jak można podrasować kolory, które są na zdjęciu pieska. Tylko tak z ciekawości…
Bo w gruncie rzeczy i tak za chwilę zamienimy kolorowe zdjęcie psa na zdjęcie czarno białe:
Po przeniesieniu takiego zdjęcia na podobrazie i narysowaniu szkicu przystępujemy do malowania obrazu olejnego.
I oto mamy portret psa. Mały obrazek o wymiarach 20 x 25 cm. Jak widać kolory na obrazie mało przypominają kolory na pierwotnym zdjęciu.
Może niektórzy z was nie wiedzą jak wygląda płyta mdf, dlatego wklejam poniżej zdjęcie jak wygląda taki obrazek na płycie z tyłu:
Dziś pokażę, jak maluję obraz olejny ze zdjęcia. Zdjęcie przedstawia tym razem śliczną dziewczynę w stroju ludowym, którą przyłapałam w internecie. Na strojach ludowych nie bardzo się znam, ale wszystkie mi się podobają, bo mają tyle kolorów, spódnic, korali, warkoczy, wstążek i różnych fidrygałków.
Z malowaniem obrazu olejnego ze zdjęcia mam ten kłopot, że zdjęcie wydaje się być idealne. Dziewczyna jest młoda i piękna, kolory idealne, wszystko do siebie pasuje. Więc pytam samą siebie:
a co ja tu miałabym jeszcze dodać?
Przecież na zdjęciu jest wszystko co trzeba, można je ewentualnie tylko zepsuć.
I od razu mi się odechciewa, bo wiem, że tak pięknie nigdy nie namaluję. Nie ma co ścigać się z fotografią, przynajmniej w moim przypadku. A robienie dokładnej kopii zdjęcia zwyczajnie mnie nudzi.
Żeby temu zaradzić robię rzecz następującą. Usuwam kolory. Wtedy zdjęcie wygląda już lepiej. Mogę coś dodać od siebie. A panią kolorową usuwam z pola widzenia, daleko od sztalugi, żeby się nie sugerować.
Teraz tej pani wyraźnie czegoś brakuje… jest szara, kolorów jej brakuje… ale ja temu chętnie zaradzę!
Ale to jeszcze nie wszystko. Bo nie chcę malować realistycznie, tylko trochę tak, no …nie wiem, po swojemu…
Ale głupio zrobiłam, tzn. głupie zdjęcie wybrałam, bo tu aż się prosi żeby malować tak, jak jest.
Więc wracam do pani kolorowej i widzę, że ma piękną bluzkę w kolorze białym, ta bluzka mi się najbardzie podoba. Dobrze więc, zróbmy jej bluzkę w kolorze bieli i ultramaryny.
Ale ona ma też piękną czerwoną kamizelkę. A ponieważ ja mam zawsze kłopoty z czerwienią, więc dodaję fioletu, żeby się nie zaplątać w czerwień.
Bo u mnie, jak zresztą u wielu malarzy, jest tak, że zieleń plus czerwień na obrazie oznacza kłopoty. Jak się przyjrzę z dystansem na obrazy, z którymi miałam kłopoty (przemalowywanie, ciągłe przeróbki, ciągle coś się nie zgadza), to widzę że zawsze była tam ta diabelska para: zieleń i czerwień.
Mój profesor malarstwa, który uczył nas m.in. jak malować obrazy olejne ze zdjęcia, zawsze ostrzegał „tylko proszę uważać, żeby tam zieleń się nie wdała, bo to będzie koniec. I nie wszystko, co jest na zdjęciu pasuje do obrazu…”
To znaczy nie że koniec obrazu w ogóle, tylko jak żółte się dostanie w pobliże niebieskiego kiedy tego nie chcemy, to zielone trudno usunąć, to znaczy praca jest dodatkowa i często psuje się kolorystyka.
Ale ludzie, tyle malarzy maluje piękne zielenie i żyje! Zieleń to też kolor, dlaczego ma być wyklęty??
W każdym razie żeby uniknąć pułapki zielono-czerwonej, dodałam do czerwieni fioletu, a do zieleni tła niebieskości. I wyszło.
Anioł Stróż bis (po obrazku: Anioł Stróż z dzieckiem na ręku). Moje malowanki trochę zamarły, bo przygotowuję się do wystawy w marcu i maluję większe obrazy, bo takie małe zginą w tłumie. Tym razem anioł jest trudniejszy, bo ma sześć skrzydeł, a nie dwa jak poprzedni (podobno archanioły mają sześć, nie dwa, zwykle maluje się dwa dla uproszczenia). No i ta promienna energetyka. Wybrałam go z wielu dostępnych w sieci, bo robi wrażenie. Rysunek jest z wydawnictwa DoverPublication. Powiększyłam do formatu A3 i (przekopiowałam) na płytę. Dość trudna okazała się mozaika, ponieważ jest kombinacją promieni, które chciałam zachować, mozaiki i na dodatek powinna być w miarę symetryczna, czyli to co po lewej stronie powinno być też po prawej (co dotyczy też skrzydeł). Nie trzymałam się tego sztywno, ale i tak było dużo pracy. O wiele za dużo jak na taki mały obrazek (30 x 40 cm). Pierwszą wersję mozaiki musiałam zamalować i rozpocząć od nowa,bo się pogubiłam. Na szczęście przy malowaniu akrylami nie ma z tym problemu, bo zaraz wysycha i można pracować dalej.
No i wyszło jak wyszło, czyli średnio na jeża. Trzeba by jeszcze wyrafinować kolory i poprawić conieco, ale się zmęczyłam i dostałam oczopląsu. Poprawię jutro.
Anioł Stróż z dzieckiem na ręku to mój pierwszy aniołek z planowanej serii aniołków dla dzieci. Maluję na bardzo małym formacie, 17 x 22 cm. Już po rozpoczęciu malowania zorientowałam się, że wzięłam zbyt mały format. Trudno mi malować na takim maleństwie, nie jestem przyzwyczajona, twarzyczki są wielkości paznokcia u małego palca.
Ale, ja mawiała moja mama – „nauczysz się”. Maleńki pędzelek z trudem mieści się w szczelinach. Takie kolorowanki przeznaczone są generalnie do kredek ewentualnie flamastrów, a ja maluję olejem. Maleńkie pędzelki dźwigają farbę olejną z trudem, jest dla nich za ciężka. Są za to świetne do farb lekkich, akwareli i innych farb wodnych. Ale wtedy trzeba na papierze, a ja nie bardzo lubię. Ewentualnie do akrylu z dużą ilością wody (ale wtedy traci kolor). Jak się anioł uda, to namaluję na większym formacie inną wersję kolorystyczną. Narazie wybrałam samograj – turkus i żółcienie. Zajęło mi to dobrych kilka godzin.
Rysunek do kolorowania
Rysunek przyczepiony do podobrazia. Pod nim zwykła kalka. Po przeniesieniu rysunku na płytę można malować.
Anioł Stróż z dzieckiem na ręku jest gotowy. Niestety ani skan ani zdjęcie nie oddają prawidłowo kolorów, zwłaszcza błękitów, które tutaj nie mają domieszki zieleni tak jak w oryginale. Mówi się trudno.
Dziś portret olejny ze zdjęcia, a modelem jest sam Jakub Böhme, szewc ze Zgorzelca, niemiecki mistyk i gnostyk żyjący na przełomie XVI i XVII wieku.
Mój dobry mąż tłumaczy dzieła Boehmego na polski i stąd szewczyk Jakubek jest w naszym domu częstym (choć wirtualnym) gościem.
Ten portret to w zasadzie tylko kolorowanka starej ryciny, portret olejny ze zdjęcia z internetu namalowany na płycie hdf. Ta stara rycina z portretem Boehmego jest często reprodukowana w publikacjach na jego temat. Ale brak jej koloru, więc jej pomóżmy…
A tu poniżej portret w wizji artystki, czyli mojej:
Jak zwykle (moje) zdjęcie zafałszowuje kolory: tutaj czyste błękitne tło zamieniło się na lekki turkus, mimo że ustawiłam w aparacie balans bieli. Więc zrobiło się za ciepło (mam na myśli ciepłe kolory).
W zasadzie nie ma się czym chwalić, bo widzę że jedno oko mu trochę leci i jest nie halo, ale tak to jest, jak malujący człowiek wpatruje się w zdjęcie zamiast patrzeć na to, co maluje i czy dobrze maluje. Poprawię.